Wioletta pracuje jako kelnerka w Lunie, pubie tłumnie odwiedzanym przez istoty nadprzyrodzone, bezwstydnie kradnące wszystko, co się da i pod byle pretekstem wszczynające bójki. Pewnego dnia w wyniku niefortunnego zbiegu okoliczności wchodzi w posiadanie eliksiru należącego do wpływowej wampirzycy, hrabiny Kraus. Kierowana ciekawością, postanawia go wypróbować i w efekcie następnego ranka budzi się z potwornym bólem głowy i amnezją, ale za to bez bezcennej fiolki. Wiedząc, że prędzej czy później dołączy do grona podejrzanych, dziewczyna rozpoczyna wyścig z czasem. Po drodze przyjdzie jej stawić czoła nie tylko wampirzym klikom, niesfornym klientom pubu i skrzyżowaniu psa z krokodylem, ale także, co gorsza, próbującej za wszelką cenę wyswatać ją mamie.
Czy Wioletcie uda się na czas odzyskać pamięć i fiolkę? A może przy okazji odnajdzie coś o niebo cenniejszego?
Recenzja książki Kropla Życia
Co powiecie na książki, które od razu przyciągają tytułem, klimatem i obietnicą przygody? „Kropla życia” zdecydowanie do takich należy! To powieść, która czerpie garściami z fantastyki, ale nie boi się humoru, szczypty absurdu i odrobiny kryminału. Życie kelnerki może być o wiele bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać.
O czym jest książka?
Wioletta pracuje w pubie Luna – miejscu odwiedzanym przez istoty z wszelkich zakamarków nadprzyrodzonego świata. Wampiry, wiedźmy, wilkołaki i inne stworzenia tłumnie zapełniają lokal, w którym bójki i kradzieże to chleb powszedni. Pewnego wieczoru, przez splot niefortunnych zdarzeń, Wioletta wchodzi w posiadanie eliksiru należącego do wpływowej wampirzycy – hrabiny Kraus. Nie byłoby w tym nic aż tak dramatycznego, gdyby nie fakt, że wypicie trunku skutkuje zanikiem pamięci i… zniknięciem fiolki. Dziewczyna rozpoczyna wyścig z czasem, by odzyskać eliksir i pamięć, zanim stanie się główną podejrzaną. Po drodze czekają na nią wampirze kliki, magiczne perypetie i tajemnicze stworzenia, a co gorsza matka usiłująca ją wyswatać.
Moja opinia i przemyślenia
Przyznam szczerze – bawiłam się przy tej książce znakomicie. To jedna z tych historii, które idealnie łączą lekkość języka z dynamiczną, przemyślaną fabułą. Oliwia Tybulewicz świetnie balansuje między humorem a akcją, dodając szczyptę romansu i magii. Narracja, momentami prowadzona w sposób bezpośredni i zwracająca się do czytelnika, dodaje dynamiki i sprawia, że książkę czyta się z ogromnym zaangażowaniem.
Świat przedstawiony jest pełen barw – dosłownie i w przenośni. Pub Luna aż tętni życiem (czy też „nieżyciem”), a nadprzyrodzone postaci sprawiają wrażenie… całkiem swojskich typków. Pomysł, by osadzić magię w realiach współczesnych miast, wypada zaskakująco naturalnie – można by się spodziewać, że taki lokal jak Luna faktycznie istnieje w jakiejś bocznej uliczce Warszawy.
Bohaterowie? Wyraziści i sympatyczni. Wioletta to postać z charakterem – niezależna, zadziorna, a przy tym pełna ciepła. Towarzyszący jej bohaterowie – od zagadkowego Artura, przez lojalnego Cerbera, aż po kolorową ekipę bywalców pubu – tworzą świetne tło dla jej przygód. Jedyny zarzut? Momentami brakuje bardziej rozbudowanych opisów wyglądu postaci – przy tej liczbie bohaterów chciałoby się ich zobaczyć nieco wyraźniej oczami wyobraźni. Może następne wydanie będzie ilustrowane? Byłoby fajnie!
Na plus zasługuje też wartka akcja. Nie ma tu dłużyzn, a historia płynie pewnym rytmem aż do otwartego zakończenia, które skutecznie zachęca do sięgnięcia po kolejne tomy.
Podsumowanie
Kropla życia to idealna propozycja dla fanów lekkiej urban fantasy z humorem, sympatycznymi bohaterami i sprawnie poprowadzoną akcją. Nie znajdziemy tu filozoficznych rozważań o istocie świata, ale dostaniemy coś równie cennego – czystą czytelniczą frajdę. I dużą ochotę na więcej. A że to dopiero pierwszy tom serii – warto od razu szykować miejsce na półce na kolejne części.