Nic tak nie sprzyja dyplomacji jak spotkanie watah pełnych temperamentnych alf. Ale co może pójść nie tak?
Charles Cornick – oficjalny egzekutor, nieoficjalnie – facet, którego lepiej nie prowokować – zostaje wysłany, by przypilnować, żeby całe to zgromadzenie nie zamieniło się w masową bójkę. Towarzyszy mu jego żona Anna, wilczyca Omega. Ma dar łagodzenia napięć. Albo spuszczania łomotu, jeśli sytuacja tego wymaga.
A sytuacja szybko robi się paskudna. Wśród wilkołaków czai się coś pierwotnego, dzikiego i bardzo, bardzo krwawego. Wampiry też mają swoje plany, magia budzi się z długiego snu, a FBI chce natychmiastowych odpowiedzi.
Witajcie w świecie, gdzie łowca i ofiara to pojęcia względne.
Czas polowania właśnie się rozpoczął.
Recenzja książki Zwierzyna
Macie swoich ulubionych pisarzy, po książki których zawsze sięgacie? Ja tak! Patricia Briggs nie po raz pierwszy udowadnia, że urban fantasy może mieć pazur, głębię i jednocześnie nie odpychać romantycznymi kliszami. „Zwierzyna” to kolejny tom z serii o Annie i Charlesie, który rozwija wątki znane fanom, ale i wprowadza nowych graczy – potężnych, mrocznych i… bardzo krwawych. Jeśli myśleliście, że po „potworze rzecznym” emocje opadły – otóż nie. Przeciwnie, wszystko dopiero się zaczyna.
O czym jest książka?
Wilkołaki oficjalnie ujawniły się światu, a teraz trzeba jakoś ogarnąć skutki tej decyzji. Charles Cornick – egzekutor, twardziel i samotnik z przymusu – dostaje nowe zadanie — zabezpieczyć ważne, międzynarodowe spotkanie zmiennokształtnych. Bo nic tak nie sprzyja dyplomacji jak grupa spoconych, agresywnych alf w jednym pomieszczeniu, prawda?
Na szczęście towarzyszy mu Anna – wilczyca Omega, jego żona i najważniejsze źródło równowagi. Jednak nawet jej obecność nie wystarcza, gdy na horyzoncie pojawia się coś starszego niż legenda, coś, co przypomina, że potwory naprawdę istnieją. Tym razem nie chodzi tylko o walkę o dominację. Chodzi o przetrwanie – i o duszę Charlesa, która zaczyna się kruszyć.
Moja opinia i przemyślenia
Pisarka jak zawsze nie bawi się w półśrodki. Od razu wrzuca nas w wir wydarzeń, nie szczędząc emocji, magii, trupów i… duchów. Tak, duchów. Bo Charles nosi ciężar bycia egzekutorem i synem legendarnego Marroka, ale też zmaga się z własnymi demonami – dosłownie i w przenośni. A zjawiska nadprzyrodzone zaczynają przyklejać się do niego jak cień.
Wspaniale pokazany jest tutaj aspekt psychologiczny – Charles, twardziel z krwi i kości, stopniowo traci grunt pod nogami. I choć nie mówi tego głośno, jego zachowanie – dystans wobec Anny, narastające zmęczenie – krzyczy o pomoc. I właśnie tu Patricia Briggs lśni. Relacja między Anną a Charlesem to esencja zdrowej, głębokiej więzi. Ona nie naprawia go „miłością”, ona stoi obok i nie pozwala mu zniknąć. A to znaczy więcej niż jakiekolwiek ckliwe wyznania.
Plus dla autorki za wieloosobową narrację – nie tylko Anna i Charles, ale i Bran, agentka FBI Lizzie czy Asil dostają swoje momenty. Każdy głos wnosi coś do opowieści, rozwija świat i daje szerszy obraz całej sytuacji. Przy tym przeskoki między bohaterami są naturalne i niewymuszone.
Wart uwagi jest też mocny, mroczny klimat. Briggs nie unika trudnych tematów – są tu zbrodnie, zbezczeszczenia, trauma. Jednak nie epatuje nimi bez sensu. To część historii. Pokazuje, że świat zmiennokształtnych nie jest ani piękny, ani bezpieczny – i że potwory czają się wszędzie, nie tylko wśród (dosłownych) potworów.
Podsumowanie
„Zwierzyna” to pełnokrwiste urban fantasy – intensywne, niepokojące i emocjonalnie angażujące. To nie jest książka, którą się „czyta do poduszki”. To tytuł, który połyka się w jeden wieczór i potem myśli o nim przez tydzień. Dla fanów serii – absolutny must-read. Dla nowych – świetny pretekst, by sięgnąć po poprzednie tomy. Patricia Briggs nie bawi się w romansidła. Jej książki mają fabułę, mają ciężar i mają duszę. „Zwierzyna” nie jest wyjątkiem. To kawał solidnej, fantasy rozrywki z wyższej półki. Polecam z całego serca.