Liska Radost ma siedemnaście lat i całe życie mieszka w małej wiosce na skraju mrocznego lasu. Dziewczyna dobrze wie, że wśród drzew czyha niebezpieczeństwo, a ci, którzy zajmują się magią, są potworami – dlatego na własną rękę próbuje pozbyć się swoich magicznych zdolności.
Decyzja ta ma jednak fatalne konsekwencje. Liska zostaje porwana przez Leszego, strażnika lasu w ciele demona, który przedstawia jej propozycję nie do odrzucenia: rok służby w zamian za spełnienie jednego życzenia.
Teraz nie ma już odwrotu. W przerażającej posiadłości w środku lasu Liska odkrywa mroczne sekrety Leszego. Chce przetrwać obiecany rok i wrócić do domu, ale żeby tak się stało, musi rozwikłać tajemnicę swojego gospodarza i stawić czoło demonom z przeszłości.
Ci, którzy wchodzą do lasu, nie zawsze z niego wracają…
RECENZJA
Liska jest inna, a za wszelką cenę chce być „normalna”, „pasująca”. Dlatego w noc Kupały wyrusza w poszukiwaniu kwiatu paproci, by ten pomógł pozbyć się jej magii. Nie zważając na to, że las pełen jest niebezpieczeństw, a strzeże go Leszy, też niekoniecznie miły, wyrusza, by spełnić marzenie.
Żałuję, że przeczytałam tę książkę. Chciałabym jej nie znać, żeby móc przeczytać ją jeszcze raz, a potem kolejny, jeszcze jeden i znów. Zauroczyła mnie totalnie. I choć nie była tym, czego się spodziewałam, bo po opisie myślałam, że to polski retelling historii Pięknej i Bestii, to dała mi to i jeszcze więcej. Jeżeli kochacie Piękną i Bestię – bierzcie w ciemno. Jeżeli to Hauru skradł Wasze serca – nie wahajcie się ani chwili. Natomiast jeśli jesteście miłośnikami raczej rodzimych stworów i mitów – będziecie zachwyceni. Tak, dobrze czytacie, „Tam, gdzie trwa noc” jest wspaniałym połączeniem opowieści o ekscentrycznym czarodzieju chodzącym własnymi ścieżkami z magicznym dworem, zamiast chodzącego zamku, postawionym w lesie pełnym rusałek, utopców, topielic, strzygoni i innych postaci żywcem wyjętych z polskich legend.
Jednak o ile Hauru bardzo dba o powierzchowność, by być postrzeganym jako zjawiskowo piękny, tak Leszy raczej niekoniecznie. Bliżej mu właśnie do Bestii z tą jego kościaną maską i rogami. No ale cóż, w końcu jest siedemsetletnim demonem, kto mu zabroni? Jest też złośliwy, aspołeczny i arogancki, a jednocześnie uroczy i pragnący miłości oraz akceptacji. I tak dobrze podejrzewacie, kocham Leszego od pierwszej chwili, gdy pojawia się w książce. Liskę też bardzo lubię. Z jej uporem, determinacją i kompletnym brakiem poszanowania i strachu przed burczącym Leszym staje na szczycie mojej listy ulubionych bohaterek. Pragnąca swojego miejsca, walcząca o nie ze wszystkich sił, z pewnymi zasadami staje się cudownym przykładem tego, że chcieć to móc.
Choć nie zawsze to, co chcemy, jest tym, co świat dla nas szykuje. Bo właśnie o tym jest ta książka. O szukaniu i znajdowaniu swojego miejsca, tego idealnie skrojonego do osoby, nawet wbrew oczekiwaniom innym. Bo tylko wtedy człowiek może poczuć się spełniony. Oczywiście, jak to w baśniach bywa, to też opowieść o wielkiej miłości, poświęceniu, karze za grzechy i odkupieniu. A wszystko to opakowane w świetny humor, wartką akcję i tajemnice, które rozwijają się przed czytelnikiem, jak ścieżka w lesie. I jak ona, czasem wodzą na manowce.
Nie sposób pominąć okładki, tak innej od tych, do których przywykliśmy. Opowiada historię zawartą w książce, przedstawia bohaterów i zdradza kilka wątków, jednocześnie zapraszając w ten na poły straszny, na poły tajemniczy i piękny świat. A barwione brzegi są jakby uzupełnieniem, klamrą zamykającą całość w ryzach. Dawno nie widziałam tak pięknie wydanej książki.
Czy polecam? Oczywiście! Będziecie zachwyceni. A ja czekam na kolejne baśniowe opowieści spod pióra autorki.
Katarzyna Boroń