Twój świat to sen śniony przez kogoś innego
Dzieciństwo Katli się kończy, gdy pewnego ranka za oknem widzi Wielką Biel, zwiastującą narodziny Śniącego. Od chwili, kiedy matka wkłada w jej ramiona nowo narodzonego brata i nakazuje uciekać, dziewczynka nieustannie będzie desperacko umykać pogoni. Depczące jej po piętach upiorne istoty zdają się bowiem istnieć tylko po to, by Śniącego „obudzić” – czyli zabić.
Pośród islandzkich mitów i tajemnic kosmosu, w świecie staczającym się w Koszmar Katla musi szukać sprzymierzeńców i własnego potencjału. Wiecznie w cieniu młodego „boga” i strachu, bezsenna i starzejąca się szybciej niż inni, stanie twarzą w twarz z mrokiem – tym wokół niej i tym, który skrywa w sobie.
Zanurz się w oniryczną opowieść o dziewczynie noszącej imię wulkanu.
Recenzja książki Somnauci
Nie każda książka jest prosta. Nie każda prowadzi cię za rękę od pierwszej do ostatniej strony. Jednak istnieją takie, które wciągają cię jak wir — i choć chwilami czujesz, że tracisz grunt pod nogami, nie możesz przestać brnąć dalej. „Somnauci” to właśnie taka historia. Sen w śnie. Koszmar spleciony z mitem. Sci-fi zmieszane z baśnią. I dziewczyna, która musi odnaleźć się pośród tego wszystkiego… albo zniknie.
O czym jest książka?
Świat Katli kończy się, zanim tak naprawdę zdążył się zacząć. Pewnego dnia za oknem pojawia się Wielka Biel — znak narodzin Śniącego, czyli jej młodszego brata. Tyle że ten „Śniący” nie jest zwykłym dzieckiem. Jest początkiem, końcem i… zagrożeniem.
W jednej chwili Katla musi uciekać. Przed istotami, które chcą „obudzić” Śniącego. A w tym świecie „obudzić” znaczy zabić. I tak rozpoczyna się jej podróż przez zniszczony, pełen tajemnic świat — Islandię skrytą pod warstwą mitów, kosmos rozpięty między snem a czarną dziurą i własną psychikę, która z każdą kolejną stroną pęka coraz bardziej.
To historia o dorastaniu, o bólu, o próbie odnalezienia swojego miejsca w cieniu brata, który jest jak młody bóg. To podróż przez sen, który nie zawsze daje ukojenie.
Moja opinia i przemyślenia
„Somnauci” to książka, która wymaga cierpliwości. To nie jest lektura na szybkie przewracanie kartek między kawą a tramwajem. To bardziej… wejście do dziwnego, gęstego świata, z którego nie ma prostego wyjścia.
Na początku byłam zagubiona. Autorka wrzuca nas w sam środek wydarzeń, jakby oczekiwała, że już wszystko wiemy. Jednak z każdą stroną, z każdym rozdziałem, ten sen zaczyna się układać w całość. Zaczynamy rozumieć zasady gry — choć wciąż nie jesteśmy pewni, czy to gra, czy raczej ucieczka przed nieuchronnym.
Uwielbiam, jak Magdalena Świerczek-Gryboś splata tu elementy mitu, science fiction i filozofii. Jest czarna dziura. Są sny w snach. Jest Islandia, którą czujesz niemal pod stopami. Do tego wszystko okraszone pięknymi, mrocznymi ilustracjami, które tylko pogłębiają ten dziwny, oniryczny klimat.
Sama Katla to postać z krwi i kości. Silna, ale zmęczona. Pełna wątpliwości, a jednocześnie gotowa walczyć. Jej relacja z bratem, z rodziną, z własnym przeznaczeniem to moim zdaniem jeden z najlepszych elementów powieści. To nie jest cukierkowa historia o superbohaterce. To historia o dziewczynie, która za szybko musi być dorosła, i która nie do końca wie, czy chce być tym, kim każą jej być.
Warto też wspomnieć o strukturze książki — podział na części, cytaty, rysunki, nazwy miejsc zamiast klasycznych tytułów rozdziałów — to wszystko buduje klimat, który trudno porównać do czegokolwiek innego. A finał? Plot twist, który zostawia czytelnika z rozdziawioną buzią i masą pytań.
Podsumowanie
„Somnauci” to książka nie dla każdego. Jest złożona, dziwna, chwilami przytłaczająca, ale… absolutnie warta każdej poświęconej jej chwili. Jeśli lubisz historie, które wciągają cię jak sen — nie do końca zrozumiały, ale hipnotyzujący — to trafiłaś idealnie. To książka dla tych, którzy nie boją się poczuć zagubienia, dla fanów science fiction z głębią, dla wielbicieli mitów i dla wszystkich, którzy czasem mają wrażenie, że świat to tylko sen… śniony przez kogoś innego.
Jeśli lubisz wyzwania, mrok, dziwność i magię zaklętą w słowach — zanurz się w tę opowieść. Ostrzegam jednak — nie ma gwarancji, że się z niej obudzisz.