Co słychać w świecie Małych Ludzi?
Elf Llyam wyrusza na mokradła, bo tylko tam rosną liście niezbędne do naprawienia jego czapki.
Tymczasem okazuje się, że gobliny z Cienistych Bagien porwały i uwięziły jednorożca. Elina, strażniczka Małych Ludzi, za wszelką cenę musi uwolnić tę wspaniałą istotę. Jednak misja okazuje się ryzykowna i bardzo niebezpieczna… Podążając za radami babci Adelajdy i podszeptami Wielkiego Dębu, Elina w towarzystwie przyjaciół dokona niemożliwego, żeby tylko uchronić jednorożca przed tragicznym losem.
RECENZJA
To już trzeci tom serii komiksów „Strażniczka Małych Ludzi”, zatytułowany „Na ratunek jednorożcowi”. Jego bohaterka, Elina, jest nową strażniczką Małych Ludzi, odkąd jej babcia zachorowała. Wraz z dwójką towarzyszy musi chronić dobro i spokój stworzeń. Musi też chronić swoją moc przed innymi, a zwłaszcza swoją mamą. Strażniczka Małych Ludzi jest funkcją ściśle tajną.
Tym razem wszystko zaczęło się niewinnie, od elfa Llyama, który wyrusza na mokradła. To tam rosną liście niezbędne do naprawienia jego czapki. I to właśnie tam dowiaduje się, że gobliny z Cienistych Bagien porwały i uwięziły jednorożca. Właśnie jego postanawia uratować Elina. I tym razem naprawdę wpada w tarapaty. Ryzykuje swoim życiem i życiem swoich przyjaciół, podczas gdy jej wcześniejsze misje były o wiele spokojniejsze. Stawka jest wysoka, gdyż… a tego jednak wam nie zdradzę.
Na szczęście dziewczyna może podążać za radami babci Adelajdy i podszeptami Wielkiego Dębu, dzięki którym uda jej się wyjść z opresji.
Ilustracje Charline Forns są prawdziwą przyjemnością dla oczu. Kolorystyka jest bardzo dobrze dobrana i idealnie wpasowuje się w atmosferę opowieści. Każdy kadr pełen jest fantastycznej roślinności, grzywa jednorożca faluje na wietrze, a mech ugina się pod stopami elfa. Specyficzne są twarze postaci, nieco obłe, przez co od razu się je darzy zaufaniem.
Uwielbiam fantastykę, bajkowość, która jest w tej historii. Bohaterowie są ze sobą ściśle związani, a ten trzeci tom, podobnie zresztą jak poprzednie, to wspaniała opowieść pełna akcji i napięcia. Historia żyje i nie kończmy na przeczytaniu tej jednej książki, bo czekają jeszcze dwa zeszyty na przetłumaczenie. Polecam tę młodzieżową serię każdemu, kto kocha odrobinę magii i przygody w stylu „Baśnioboru”.
Monika Kilijańska