„Młodzi Tytani: Robin” to już czwarty komiks z cyklu opowieści o Młodych Tytanach.
Tym razem Raven Roth, Garfield Logan, Maxine Navarro i Damian Wayne uciekają przed Slade’em Wilsonem, HIVE oraz potwornymi eksperymentami, jakie ta szemrana organizacja prowadziła ich kosztem. Ale dokąd się udadzą? I komu mogą zaufać?
Dick Grayson chce tylko wiedzieć, co się stało z jego bratem Damianem. Czy wszystko u niego w porządku? A może potrzebuje pomocy? Dlaczego przestał odpowiadać na SMS-y? I dlaczego urządzenie namierzające przestało pokazywać jego lokalizację?
Jedno jest pewne – wszyscy szukają odpowiedzi na niepokojące ich pytania i tylko jedna osoba może im pomóc pokonać HIVE raz na zawsze.
RECENZJA
Z rodziną to podobno najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Podobno gdzieś istnieją takie, które dogadują się ze sobą i wspólnie idą przez życie. Skupmy się jednak na takich, w których problemy to codzienność. Ciężko jest się dogadać z innymi, gdy wciąż czujemy tylko odrzucenie i całą masę niesłusznie rzucanych oskarżeń. Brak zrozumienia powoduje narastanie frustracji, a od niej do wybuchu buntu już tylko krok. Nasze emocje są ważne, ale czy potrafimy odpuścić, by mieć szansę naprawienia niesnasek? Czy bracia odnajdą nić porozumienia w obliczu niebezpieczeństwa?
Robin
Ciągła ucieczka nie jest rozwiązaniem, ale Raven, Maxine, Garfield i Damian nie chcą być w pobliżu ludzi z organizacji HIVE i Slade’a. Młodzi uciekinierzy są w szoku, że ich ostatnie schronienie tak szybko zostało namierzone. Gdy w ich kryjówce pojawia się Dick Grayson, Damian nie skacze z radości, a wręcz okazuje całym sobą, że ma gdzieś chęć poznania go przez brata. Wie jednak, że Dick może im pomóc, więc ostatecznie godzi się na jego obecność w swoim życiu. Losy Robina od zawsze były tajemniczym rozdziałem w historii Młodych tytanów, a kto nie kocha rozwiewać takich tajemnic. Do tej pory mówiło się o nim niewiele, ale przyszedł czas by rozwikłać i jego przeszłość. Robin kazał na siebie długo czekać. Czy było warto?
Wśród bohaterów
Pokochałam tę serię za niesamowite połączenie kreski, przygód i trudnych tematów. Nie od razu bowiem każda z postaci stawała się super bohaterem bez kompleksów, problemów i zatargów rodzinnych. Młodzi Tytani w kolejnych tomach odkrywali przed nami swoje zwariowane losy, dzięki czemu każda z postaci stała się nam bliska. Tu wciąż możemy przypatrywać się każdemu z osobna, lecz po Raven i Beast Boyu przyszedł czas na Robina. Kami Garcia nie zapomina o rozterkach i myślach bohatera, ponownie tworząc zeszyt pełen nostalgii i przemyśleń. Świetnie współgrają z tym liczne retrospekcje, które budują w naszych oczach kompletną sylwetkę Robina. Poznajemy go krok po kroku i zaczynamy rozumieć jego postępowanie. Autorka tak prowadzi historię, by dać odetchnąć młodym tytanom i pozwolić tej dwójce na nowo się odnaleźć. Czy to się uda?
Wśród ilustracji
Każdy zeszyt z tej serii sprawia, że na nowo zakochuje się w tych postaciach i samych powieściach graficznych. To, co ilustrator jest w stanie osiągnąć tylko za pomocą kresek, barw i zabawy światłocieniem niezmiennie mnie fascynuje i zdumiewa. Tu króluje Gabriel Picolo, który stawia na prostotę i dużą estetykę. Jego postaci przypominają te mangowe i świetnie pasują do całości serii. Jest tu miejsce na emocje i ruch. Każdy kadr jest niepowtarzalny, czytelny i mocny w przekazie, zarówno emocji, jak i myśli bohaterów. Picolo trzyma poziom z poprzednich zeszytów i zachwyca lekkością, z jaką udaje mu się przyciągnąć naszą uwagę.
Podsumowanie
Seria się rozrasta, a wraz z nią jesteśmy bogatsi o doświadczenia i przygody, na które zabierają nas bohaterowie. To wspaniała seria, która pokazuje, że każdy może mieć pod górkę w życiu. Nie dogadywać się z rodziną czy zmagać się z szyderstwami otoczenia. Autorce udaje się przedstawić bolączki nastolatków z należytą powagą i równocześnie przekierować uwagę czytelnika na inne elementy opowieści. Kolejny raz jej się to udało i choć każdy tom ma zgoła inny wydźwięk, to jako seria splata się to w idealną całość, która ma nie tylko wywołać miłość do super bohaterów, ale i pomóc odnaleźć młodym czytelnikom rozwiązanie swoich problemów. Mnie pozostaje z niecierpliwością czekać na kolejny tom z serii, którą już niedługo będę mogła przekazać młodszemu pokoleniu