Jest tylko jeden sposób, by odzyskać utraconą moc i nie zostać zwykłą śmiertelniczką…
Sora, wychowana na opowieściach o bajkowych zamkach i księżniczkach, ma nadzieję, że jej życie na belgijskim dworze królewskim – w siedzibie jej klanu – będzie wyglądało równie wspaniale. Jednak w świecie, w którym liczą się przede wszystkim pradawne obyczaje wampirów oraz ich magiczna moc, przez rodzinę jest uważana za czarną owcę.
Zostaje wysłana do Akademii Holborn na surowej północy, gdzie ma pobierać nauki, a przede wszystkim poznać swojego przyszłego partnera. W tym miejscu pełnym potężnych wampirów oraz innych magicznych istot znajduje nowych przyjaciół i wrogów. Musi jednak przed wszystkimi ukrywać swój największy sekret: to, że nie włada już rodową mocą i wisi nad nią widmo przekształcenia się w zwykłą śmiertelniczkę. Na dodatek trafia w sam środek konfliktu dwóch zwaśnionych klanów i jeden zły krok może ją kosztować bardzo dużo…
RECENZJA KSIĄŻKI AKADEMIA HOLBORN KŁY
„Akademia Holborn. Kły” Darii Kwiecińskiej miała wszystko, by stać się intrygującą powieścią fantasy – obiecujący opis, wampirza sceneria i zapowiedź emocjonujących konfliktów. Niestety, choć pomysł na fabułę kusił, wykonanie pozostawia wiele do życzenia, co sprawia, że książka plasuje się w kategorii średnich pozycji.
Historia koncentruje się na Sorze, młodej wampirzycy, która traci rodową moc i zostaje wysłana do tajemniczej Akademii Holborn. Tam, w świecie pełnym magicznych istot i klanowych konfliktów, musi odnaleźć swoje miejsce, ukrywając swój sekret. Brzmi to, jak przepis na wciągającą opowieść, jednak potencjał ten nie został w pełni wykorzystany. Fabuła przez większość czasu jest monotonna – wydarzenia często się powtarzają, a akcja nabiera tempa dopiero w końcówce, która rzeczywiście potrafi zaciekawić. Niestety, to za mało, by nadrobić wcześniejsze dłużyzny.
Główna bohaterka, Sora, budzi mieszane uczucia. Jej decyzje bywają nielogiczne, a skłonność do szybkiego wybaczania zdrad czy tworzenia sobie wrogów bez wyraźnego powodu sprawia, że trudno ją polubić. Relacje między bohaterami, zwłaszcza romantyczne, wypadają blado – brak chemii między postaciami sprawia, że uczucia, które nimi kierują, wydają się naciągane. Trójkąt miłosny, który mógł być atutem powieści, nie został odpowiednio rozwinięty, przez co traci na atrakcyjności. Inne wątki również wydają się niedopracowane, a losy bohaterów nie angażują emocjonalnie, co sprawia, że trudno się z nimi zżyć.
Na plus zasługuje styl pisarki – lekki i przyjemny, co czyni lekturę znośną nawet w mniej dynamicznych momentach. Niestety, autorka ma tendencję do nadmiaru zbędnych opisów, które spowalniają narrację i nie wnoszą wiele do historii. Świat przedstawiony, choć miał potencjał, nie został w pełni wykorzystany, a magiczne elementy i konflikty klanowe pozostają w cieniu.
„Akademia Holborn” to powieść z intrygującym pomysłem i lekkim, przyjemnym stylem, która jednak rozczarowuje niedopracowanym wykonaniem, niewykorzystanym potencjałem wątków i bohaterami, którzy nie angażują. Może spodobać się miłośnikom niewymagających powieści fantasy, gotowym przymknąć oko na niedociągnięcia, ale dla bardziej wymagających czytelników okaże się niewystarczająca. Choć zakończenie wzbudziło moje zainteresowanie, historia nie zapadła mi w pamięć i raczej nie sięgnę po kolejny tom.
Honorata Jamroży