Your review
Ostatnio na naszym rynku zostaje wydanych coraz więcej książek w azjatyckim klimacie. Niezwykle się z tego cieszę, bo bardzo lubię takie historie, dlatego z wielką chęcią zabrałam się za „Córkę Bogini Księżyca” Sue Lynn Tan. A czy było warto ją przeczytać?
Xingyin od zawsze mieszkała na Księżycu, za towarzystwo mając tylko matkę i wierną służącą. Nie wie, że matka dziewczyny ukrywa jej istnienie przed Niebiańskim Cesarzem. Gdy któregoś dnia ujawnia się magiczna moc Xingyin, jest ona zmuszona uciekać. Trafia do Niebiańskiego Królestwa i właśnie tam zaczyna się jej cała przygoda. Aby ocalić matkę, podejmie się najniebezpieczniejszych zadań. Tylko, czy to wystarczy? Czy uda się jej kiedyś wrócić na Księżyc? Czy zdobędzie przyjaciół i okiełzna swoją moc?
„Córka Bogini Księżyca” od razu wpadła mi w oko, gdy tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach. Jako typowa okładkowa sroka, wiedziałam, że będę chciała mieć tę książkę u siebie na honorowym miejscu na półce, a gdy przeczytałam opis, tym bardziej się w tym upewniłam. Śliczna okładka i ciekawa historia to połączenie idealne.
Niestety, gdy zabrałam się za czytanie, mój zapał mocno opadł. Zupełnie nie mogłam wczuć się w tę historię, co chwilę coś mnie rozpraszało, odkładałam książkę i wcale nie miałam ochoty do niej wracać. Podobał mi się język, jakim została napisana ta opowieść oraz klimat, jaki stworzyła autorka. Jest ona bardzo magiczny i baśniowy. Jednak czegoś mi brakowało, chciałam większej akcji, walki, może jakieś intrygi, a na początku tego brakuje. Bałam się, że przez zachwyt nad okładką, miałam zbyt duże wyobrażenie, co do całości. Na szczęście okazało się, że książka podzielona jest na trzy części, i właśnie ta pierwsza jest tak jakby wprowadzeniem do późniejszych wydarzeń.
Gdy rozpoczęłam drugą część, wprost nie mogłam oderwać się od książki. Jak w przypadku części pierwszej robiłam wszystko, tylko nie czytałam, tak w przypadku kolejnych na czytanie poświęcałam dosłownie każdą wolną chwilę, byłam bardzo ciekawa, czy głównej bohaterce uda się w końcu osiągnąć zamierzone cele. W dalszej części książki było wszystko, czego brakowało mi na początku. Były sceny walki, była intryga, zdrada i nieoczekiwane zwroty akcji. Zaintrygował mnie również wątek romantyczny. Mamy tu do czynienia z trójkątem miłosnym. Kciuki trzymałam zwłaszcza za jednego kandydata i mam nadzieję, że w drugim tomie, to on skończy z główną bohaterką.
Podsumowując, książka bardzo mi się podobała i cieszę się, że po dość trudnym początku, dałam jej jeszcze jedną szansę. Ostatecznie mogę stwierdzić, że cudowna okładka, kryje w sobie magiczne wnętrze. Ta historia zasługuje na to, żeby każdy się z nią zapoznał, a mi pozostaje czekać na drugi tom.